Uroczyskiem Pusta nazywany jest kompleks lasów pomiędzy drogą do wioski Wojkowa...

 

,, Uroczysko Pusta ‘’

Uroczyskiem Pusta nazywany jest kompleks lasów pomiędzy drogą do wioski Wojkowa, rzeką Maszynka, górą Wysokie Bereście a granicą państwa ze Słowacją. Nazwa pochodzi od wznoszącej się tam góry i potoku o tej samej nazwie przepływającym przez sam środek tego rejonu. Uroczysko Pusta to matecznik zwierzyny nie niepokojonej przez turystów, w którym ma ona spokój i może prawidłowo bytować. Grudniowy słoneczny ranek, lekki mróz kilka centymetrów śniegu polowanie na dziki, które w tym uroczysku mają świetne warunki życia. Pan gajowy przekazał informację, że do uroczyska Pusta przez granicę ze Słowacji przywędrowały trzy lochy z warchlakami, oraz z ubiegłorocznymi przelatkami, za którymi przyszedł odyniec z nadzieją na huczkę. Z tropów wynika, że jest to bardzo gruby odyniec. Zbiórka w Krynicy i wyjazd do Pustej, gdzie oczekuje Pan gajowy, oraz zorganizowana przez niego naganka. Polowanie prowadzi Kol. Ludwik Dutkiewicz, w trakcie trwania drugiego miotu zajmuję stanowisko na zboczu niewysokiego młodnika świerkowego o około 1 metra wysokości mając miot pod górę, a za plecami około 20 metrów niżej zamarznięty potok, na którym zrobiło się rozlewisko wody. Słychać idącą nagankę i grające psy. Trzask łamanej gałęzi na zboczu powoduje wzrost czujności, powstanie ze stołeczka, złożenie się z dubeltówki. W odległości około 25 metrów z młodnika wysuwa się głowa dzika, który stoi na sztych do mnie intensywnie węsząc. Taki stan trwa kilkanaście sekund, postanawiam strzelać, gdyż obawiam się, że odyniec mnie zwietrzy. Nie widzę tułowia, więc celuję w szyję poniżej tabakiery, ciągnę za spust, pada strzał, a dzik zamiast się przewrócić albo uciekać rusza szarżą prosto na mnie. Z palcem przesuniętym na drugi spust, dopuszczam dzika na odległość około 2 metrów, odskakuję i w momencie przebiegu obok dzika, strzelam z półobrotu na komorę. Dzik łamiąc stołek na którym siedziałem zsuwa się po zboczu wpada do rozlewiska potoku, łamiąc lód. Woda barwi się na czerwono, a dzik pisze testament w wodzie. Po uspokojeniu rozszalałego serca i drżących rąk, schodzę po zboczu do dzika, oglądając skutki strzałów. Pierwsza breneka chybiła szyję, przyszła wyżej trafiając w bok szczęki, rozerwała skórę i rykoszetowała, a postrzał i ból spowodował u niego agresję oraz atak na mnie, natomiast druga kula do przebiegającego dzika, trafiła w komorę  i spowodowała śmierć. Koniec pędzenia, schodzą się koledzy, gratulacje wręczenie złomu, przyjazd do Krynicy, ważenia dzika, 180 kg po wypatroszeniu. Podobno myśliwy przechodzi prawdziwy chrzest myśliwski nie wtedy jak strzeli pierwszego grubego zwierza i zostaje mianowany na myśliwego , ale wtedy jak przeżyje atak i szarżę dzika.