Otrzymałem informacje , że niejaki Pan Niesytto z Zakopanego posiada do sprzedania dorosłego samca ogara polskiego...



,, Ogary Polskie’’


Otrzymałem informacje , że niejaki Pan Niesytto z Zakopanego posiada do sprzedania dorosłego samca ogara polskiego wyszkolonego do polowania na dziki , ponadto jest on po szkoleniu obronnym , jako tak zwany ,, pies towarzysz’’. Pies był drogi , ale postanowiłem go zakupić. Pies wabił się Hałas , był zgrabnym czarnym , brązowo podpalały ogarem , ułożonym i bardzo posłusznym. Kupiłem go ale nie chwaliłem się kolegom. Zbliżał się sezon łowiecki , a ja nie wiedziałem jak mój Hałas będzie się spisywał na polowaniu. Pierwsze polowanie , przyjeżdżam z nowym psem na zbiórkę , polujemy  na Pustej. Wśród kolegów wcześniej rozeszła się informacja , że kupiłem ,, dzikarza’’ więc uśmiechom , żartom i docinkom nie ma końca. Prawie wszyscy po oglądnięciu psa stwierdzają że nic z niego nie będzie. Taka opinia potwierdza się po pierwszym i drugim pustym pędzeniu , pies okłada bardzo ładnie miot ale nic nie wygania na linię. W trzecim miocie wszyscy i Ja i Koledzy usłyszeliśmy ,, grę ogara’’. Hałas trafił na dziki i przepięknie wystawił je na linię , pod lufy myśliwych. Padło cztery sztuki dzików , a było jeszcze kilka pudeł. Bohaterem dnia jest mój Hałas , koledzy go głaskali i całowali.  Każde następne polowanie potwierdzało , że dokonałem dobrego zakupu i kupiłem dobrego psa. Pies był z rodowodem , zacząłem więc z nim jeździć na Wystawy Psów Rasowych w których Hałas zdawał egzaminy jako ,, pies towarzysz ‘’. Zaczęły się wyjazdy na wystawy do Krakowa , Rzeszowa i Katowic. Hałas zdobywał medale i inne laury , a w soboty i niedziele zawzięcie polował. Otrzymałem również informację , że w Makowie Podhalańskim jest myśliwy, który ma miot młodych ogarów i chętnie sprzeda młodą nie krytą jeszcze sukę o imieniu Lora. Kupiłem Lorę i z Hałasem utworzyły parę , bardzo pięknie polującą. Posypały się zamówienia na psy od kolegów, prosili aby pokryć sukę , każdy chciał mieć ogara. Niestety zazdrość ludzka nie ma granic , ktoś przez ogrodzenie podrzucił Hałasowi truciznę z kiełbasą. Był tak wyszkolony , że nie powinien wziąć od obcego , ale wziął. Weterynarze , lekarstwa , mleko i trzy doby w ciągu których wydawało się , że to już koniec , że Hałas już zdycha. Rano na czwarty dzień , stan psa się poprawił i od tej pory było już coraz lepiej. Nadszedł okres krycia i Lora została pokryta i była w ciąży , a po tym okresie oszczeniła się. Pozostawiłem osiem sztuk szczeniąt  , które Lora bardzo ładnie karmiła. Hałas spacerował dumny po podwórku , zaglądał do Lory i młodych. Po dwóch tygodniach po oszczenieniu Lora pokarmiła młode , wybiegła na podwórko a następnie z Hałasem przebiegły się po ogrodzie , a następnie poszły w las i od tej pory już nikt ich nie widział. Opowiadał sąsiad , że na zakręcie za Kopcem Pułaskiego zatrzymał się samochód , kierowca otworzył bagażnik , psy wskoczyły do niego. Psy jeżdżąc na polowanie były wożone w bagażniku , więc najprawdopodobniej poczuły myśliwego i wskoczyły do bagażnika myśląc że jadą na polowanie , zostały gdzieś bardzo daleko wywiezione , gdyż ślad po nich zaginął. Pozostało osiem dwutygodniowych szczeniąt , do których trzeba było wstawać co dwie godziny aby ich smoczkami karmić. Przy pomocy rodziny udało się wykarmić i wychować całą ósemkę. Wszystkie wabiły się na ,, H ’’ po ojcu,  były więc Hucuł , Hardy , Halny , Hart , Hektor itd. Młode psy musiały mieć wpojone cechy dyscypliny , należało tego ich nauczyć. Młody pies musiał umieć ładnie siedzieć , warować , dawać głos , umieć chodzić przy nodze , na smyczy, nie brać jedzenia od obcego , przywołać się na gwizd , a przede wszystkim musiały zacząć uczyć się polować. I tę cechę należało u psów uwypuklić , gdyż ogary to wspaniali myśliwi. W miarę dojrzewania psy żyjące w gromadzie jeden od drugiego uczył się polować. Po roku były brane do lasu na polowania i w lesie od starszych psów uczyły się gonu. Najlepszym  nauczycielem był ,, Wujek Wicher’’. Koledzy myśliwi pobrali sobie te psy , wychowali zaczęli z nimi polować i ten pierwszy miot ogarów dał początek wszystkim ogarom w okolicy w Krynicy , które mniej albo bardziej rasowe ,  polują w różnych kołach do dziś. Po stracie pierwszej pary ogarów z pierwszego miotu pozostawiłem sobie dwa psy , dokupiłem nową suczkę i rozwijałem hodowlę ogarów , gdyż okazało się , że psy bardzo szybko zużywają się na polowaniach , na wskutek zabić i okaleczeń przez dziki , wilki , postrzeleń oraz kradzieży. Ogary na polowaniu to bardzo bojowe psy. Puszczone w miot rozbiegają się po nim w poszukiwaniu zwierzyny. Jeżeli któryś z nich spotka w miocie zwierza zaczyna go głosić , co powoduje że zbiegają się do niego pozostałe psy , a następnie wspólnie głosząc pędzą zwierza na linię myśliwych. Każdy z ogarów ma inne preferencje w gonie zwierzyny , jeden lubi gonić dziki i takiego nazywamy dzikarzem , inny woli gonić jelenie , a jeszcze inny sarny i  drobną zwierzynę. Tak jak każdy człowiek ma inną tonację głosu , tak i każdy ogar ma inną tonację poszczekiwania. Słyszy się to przepięknie w lesie jak kilka ogarów goni zwierza , głosząc go każdy w innej tonacji wydawanego głosu. Jest to niezapomniane wrażenie tak zwanej ,, gry ogarów ‘’. Poza tym ogary głoszą każdego zwierza inaczej. Jelenie i dziki głoszą grubym głosem , sarny cieniej , a lisy czy zające bardzo cieniutko. Z tonacji wydanego przez psa głosu myśliwy bezbłędnie potrafi ocenić co psy gonią i co wypchną na linię myśliwych. Jak to wygląda w praktyce. Ogary gonią jelenia , powiedzmy trzy , jeżeli jest to sztuka słabsza to w trakcie gonienia stanie w pewnym miejscu , chroniąc zad i wieńcem oraz badylami odpędza się od otaczających go psów. Myśliwy musi podejść , wycenić i ewentualnie odstrzelić , albo odwołać psy , aby jeleń mógł odejść. Natomiast jeżeli sztuka jest silna to uchodzi przed psami i potrafi je wodzić kilometrami i taki daleki gon jest cechą niekorzystną dla psao przepędzeniu miotu i przejściu linii myśliwych pies powinien goniąc sztukę nie daleko po kilku minutach zostawić i wrócić do myśliwego na linię.

Ogary gonią dzika , również trzy , jeżeli jest to cała wataha , to dziki trzymają się razem uchodząc przed atakującymi je psami. Dziki nie dają się pędzić długo w jednym kierunku po kilkuset metrach , skręcają , zawracają , kluczą , stają w gąszczu. Ogary muszą je znowu znaleźć , ruszyć z młodnika i wypędzić na linię. Jeżeli dziki przejdą linię nie strzelone , to myśliwi obstawiają sąsiedni miot w którym schroniły się dziki i zabawa ogarów zaczyna się od nowa. Jeżeli jest to pojedynczy dzik i w miarę nieduży to goniące ogary dochodzą go po kilkudziesięciu metrach i trzymają. Jeden trzyma za ucho , drugi za tylną nogę , a trzeci za przyrodzenie i dzik stoi i kwiczy. Myśliwemu  nie pozostaje nic innego jak podejść i z kilku metrów strzelić dzika w kark , uważając ażeby nie postrzelić któregokolwiek psa. Jeżeli jest to pojedynczy ale duży dzik , to nie daje się on tak zatrzymać , walka jest zażarta i z takiego zwarcia psy wychodzą pokaleczone , pocięte , a i nieczęsto odyniec zabije jakiegoś za bardzo odważnego , a za mało ostrożnego psa.Ogary gonią sarnę , czy też inną drobną zwierzynę jak lisa czy zająca. Ogary wytrenowane na dzika przeszukując miot , poszukują przede wszystkim dzików albo jeleni , ale jeżeli miot jest pusty , a trafią na ślad sarny czy zająca , gonią tą zwierzynę. W trakcie tego gonu jeżeli trafią na ślad dzika zostawiają sarnę i rozpoczynają tropienie dzika. Sarna czy zając nie dają się również daleko gonić , kluczą , zawracają , stają w gąszczu czy wykrocie. Stojący na linii myśliwy słysząc cieniutki głos psa wie jaki pocisk trzeba załadować do dubeltówki. Polowanie z ogarami pozostawia myśliwym niezapomniane wrażenia. Myśliwy w trakcie pędzenia jest informowany głosem psa , co on goni , gdzie się znajduje , jaka jest dramaturgia pędzonego miotu. Polowanie z nagonką bez psów jest polowaniem bez wyrazu i emocji.  


,, Wujek Wicher ‘’


W trakcie któregoś z pierwszych polowań z Hałasem na Muszynce w rejonie Okopów Konfederatów Barskich zapędził się on za lochą z warchlakami i poszedł za nimi na Słowację. Wrócił po kilkunastu minutach ale przyszła z nim brązowa suka , posokowiec czeski. Nie chciała wracać więc została wzięta do Krynicy z postanowieniem że się ją puści na następnym polowaniu za tydzień. W trakcie pobytu okazało się że suczka się goni , została więc pokryta i przytrzymana , a po okresie ciąży oszczeniła się.

Suka młode podchowała , wyszły różne psy , część ogarów , a część posokowców. Młode zostały rozprowadzone wśród kolegów , został jeden którego nikt nie chciał i którego ja z litości wziąłem. Był to mieszaniec ogara i posokowca , brązowy z podpalanym brzuchem , bardzo brzydki , niezgrabny z krzywicą. Nazwałem go Wicher , miał  pilnować na łańcuchu domu. Suka wychowała młode , była w Polsce ponad sześć miesięcy , wydawało się że już tu zostanie. Wzięliśmy ją na polowanie na Pustą i miot za miotem posuwaliśmy się w kierunku granicy. Po południu wyszliśmy na granicę ze Słowacją , a z nami nasza suczka posokowiec. W pewnym momencie podniosła kufę w kierunku Słowacji , dostała  jakiś wiatr i poszła do siebie i tyleśmy ją widzieli. Wicher dostawał dobrze jeść , dużo witamin i wyrósł na dużego ale bardzo niezgrabnego psa. Wziąłem go raz z żartu na polowanie i pełne zaskoczenie , świetnie polował. Posiadał w sobie wszystkie cechy ogara , ale dodatkowo przyjął po matce cechy posokowca. Świetnie tropił zwierzynę , szedł górnym i dolnym wiatrem , a poza tym doskonale poszukiwał postrzałka po farbie. Okazało się , że z całego  tego miotu psów Wicher był największą pokraką , ale równocześnie najlepiej polującym psem. Po kradzieży Hałasa i Lory , Wicher został w domu jedynym polującym mieszańcem z chmarą ośmiu nieporadnych szczeniaków , które traktował z wielkim pobłażaniem , starając się zastąpić im i ojca i matkę.W tym też okresie przylepił się mu przydomek Wujek i został ,, Wujkiem Wichrem ‘’.

Jak szczenięta dorosły na Wichrze spoczywał obowiązek pokazania pracy w lesie i nauczenia polowania młodych psów. Wywiązał się z tego obowiązku doskonale i dzięki niemu udało się wychować tyle doskonałych polujących psów.  Na polowaniu Wicher nadzorował pracę psów w miocie , szedł za nimi poszczekując , a jak one zgubiły trop , przywoływał ujadaniem do siebie , naprowadzał na ślad , prowadził do ataku na dziki. Był bardzo obowiązkowy i odważny. Nie wyszedł z miotu jak go dokładnie nie sprawdził. Lubował się w atakach na dziki , pokazując młodym jak należy atakować dzika , aby go wypchnąć na linię myśliwych. Ataki te zaowocowały licznymi ranami na tułowiu , nogach i głowie. Zdarzało się tak , że nie było polowania aby Wicher nie wracał pokaleczony. Wydawałem majątek na weterynarza i szycie jego ran. Miał jedną wadę jak szedł środkiem ulicy to się przed samochodami nie usuwał , w związku z tym do ran zdobytych na polowaniach doszły rany przy potrąceniach przez samochody. Jeżeli któryś z kolegów postrzelił jakiegoś zwierza czy w lecie czy w zimie , przyjeżdżał do mnie do domu , brał Wichra ażeby wytropić postrzałka. Wicher tak się nauczył , że ten kto miał jego smycz , naganiacz czy myśliwy to do niego pies przychodził między pędzeniami czy tropieniami. Tak intensywnie polując poznał obwód tak doskonale , że się nigdy nie zgubił. Zdarzało się że poszedł w ostatnim miocie za jeleniami na Słowację , tak że nawet głosu jego nie było słychać. Wsiedliśmy do samochodu , rozwiozłem kolegów , podjeżdżam pod dom , a pod drzwiami Wicher już czeka , przyszedł ze Słowacji przez Pustą , Głębokie na przełaj. Wicher miał doskonałe wyczucie i dyscypliny i czasu , widział kiedy rozpoczyna się pędzenie , gdzie stoją myśliwi , kiedy będzie przerwa na ognisko , kto prowadzi polowanie , kogo trzeba słuchać , a kogo można zlekceważyć , który myśliwy jest słabym strzelcem. Do historii przeszły sceny obsikiwania przez Wichra złych strzelców po pędzeniach.  Przerwy w polowaniu Wicher wykorzystywał do odpoczynku , walił się całym ciałem pod krzak , leżał jak nieżywy. W momencie kiedy myśliwi ruszali do następnego miotu on się podnosił i najczęściej wlókł się na końcu maszerującej linii myśliwych i naganiaczy swoim pokracznym , koślawym krokiem. Energia wstępowała do niego po sygnale do pędzenia , gonił , szukał , atakował aż do końca pędzenia , a potem poszukiwanie myśliwych , przyjście na zbiórkę i znowu wali się pod krzak na odpoczynek. Podobnie wygląda powrót do domu , Wicher wlókł się na końcu i im bliżej domu to on dalej odstawał. I tak polując wspaniale w lecie i w zimie Wicher dożył sędziwej starości.