Jedziemy z kol. Michasiem Kmietowiczem na rogacza. Postanowiliśmy objechać łowisko tak zwanymi  rzekami...


"Myłkus koło Romy"


Jedziemy z kol. Michasiem Kmietowiczem na rogacza. Postanowiliśmy objechać łowisko tak zwanymi  rzekami , czyli z Powroźnika do Tylicza i powrót do Krynicy przez Bradowiec. Jedziemy wolno , często stajemy , obserwując przez lornetki wszystkie polanki i skraje lasu po obu stronach drogi. Rogacze zostały chyba uprzedzone  o naszym rajdzie , jest piękne słoneczne popołudnie a żaden rogacz z lasu nie wyszedł. Przejazd odbył się szybko i wydawał się następnym pustym , bez efektów polowaniem. Przejeżdżając koło restauracji Roma stwierdziłem , że po przeciwnej stronie ulicy na polance pod lasem pasie się sarna. Stajemy , wysiadamy , lornetki do oczu. Mnie wydaje się że jest to kozioł , widzę że coś ma na głowie między łyżkami. Michaś twierdzi że jest to koza. Kłótnia , co to jest , przerywana obserwacjami trwa kilka minut. Zwierz w tym czasie spłoszony naszą obecnością i coraz głośniejszą rozmową postanawia zrejterować do lasu. Szybka  decyzja , strzelać , a potem zobaczymy co to jest. Strzał na komorę ! Sztuka pada w ogniu. Podchodzimy. Piękny rogacz – myłkus o niewysokich odrostach.
Jedyny w życiu myłkus jakiego udało mi się odstrzelić.