Kronika koła

 

 

Dzieje Kroniki Koła Łowieckiego „Sokół” w Krynicy Zdroju.

 

Przez okres około dwudziestu lat działalności, Koło Łowieckie „Sokół” w Krynicy prowadziło w dzierżawionych obwodach planową gospodarkę łowiecką, zagospodarowywało łowiska, chroniło zwierzynę oraz polowało.

Myśliwi z „Sokoła” tworzyli zgrany zespół w lesie jak i również prywatne. Wszyscy członkowie zrzeszeni w Kole wiedzieli praktyczne o sobie wszystko, gdyż od początku istnienia Koła ze sobą polowali i współpracowali.

Niestety czas płynął nieubłaganie, myśliwi z „Sokoła” zaczęli się starzeć, zacierać zaczęły się wspomnienia łowieckie, a kilku kolegów odeszło do Krainy Wiecznych Łowów.

Należało podjąć próbę spisania wspomnień łowieckich jak również bieżącej działalności Koła. Na zebraniach Zarządu i Walnych Zgromadzeniach zaczęto sugerować, że powinno się działalność Koła dokumentować fotograficznie i tekstowo, aby coś po sobie dla potomnych pozostawić. Zapadła decyzja, że należy rozpocząć tworzenie Kroniki Koła. Niestety do jej opracowania i pisania należało znaleźć odpowiedniego kronikarza, a nie było to takie łatwe, gdyż żaden z członków Koła nie przejawiał zainteresowania w tym temacie.

Kronikarz w Kole pojawił się sam, kiedy na polowania do naszego Koła zaczął przyjeżdżać myśliwy z Jasła, kolega Fiołek Henryk. Kolega Fiołek to z zawodu nauczyciel matematyki w jasielskim liceum, a późniejszy dyrektor tej szkoły.

 Uczestnicząc w polowaniach, w czasie przerw między pędzeniami, kolega Fiołek wyciągał z kieszeni kurtki notes i coś skrzętnie w nim notował, robił również zdjęcia własnym aparatem fotograficznym. Na zadawane pytania, co robi odpowiadał, że prowadzi własną prywatną kronikę z polowań, w których uczestniczy.

Koledze Fiołkowi Krynica i okolice bardzo się spodobały, zaczął częściej przyjeżdżać na polowania, również urlopy i wczasy spędzał w krynickich sanatoriach.

Aby móc często bez zaproszeń polować, postanowił zapisać się do naszego Koła jako członek niemacierzysty.  Po pewnym okresie pokazał na zebraniu Zarządu Koła swoją pracę kronikarską i zapadła decyzja, że tworzona przez niego dokumentacja będzie równocześnie kroniką Koła. Formalnie do Koła został przyjęty w 1971 roku i od tego momentu rozpoczęło się tworzenie pierwszej kroniki naszego Koła.

Kolega Fiołek własny aparatem fotograficznym uwieczniał sceny na polowaniach, kolegów myśliwych w nich uczestniczących, wykonane odstrzały i pokoty na polowaniach zbiorowych i indywidualnych oraz inne ciekawe momenty z życia Koła. Wykonane fotografie były po ich wywołaniu wklejane do księgi kroniki, a pomiędzy nie autor umieszczał odręczne wpisy. Kronikarz Henryk opisywał w tworzonej kronice wszystkie polowania jakie były organizowane w Kole, mioty w ich trwaniu, ciekawe sytuacje i żarty. Spisywał również opowiadane kawały przy ogniskach.

W kronice znalazły się opisy sytuacji poza polowaniami, takich jak imieniny, spotkania towarzyskie, zebrania Zarządu i Walnych Zgromadzeń Koła. Dodatkowo teksty te przyozdabiał odręcznie rysowanymi mapami sytuacyjnymi na polowaniach, pędzeniach, oraz kierunki ucieczki spudłowanej zwierzyny.

Na stronach kroniki pojawiały się przez niego przyozdabiane rysunki o tematyce łowieckiej.

Tak tworzona była kronika przez kolegę Henryka Fiołka przez okres około 12 lat.

Po tym czasie podjął nowe obowiązki służbowe, rzadziej przyjeżdżał na polowania i pisanie Kroniki zostało przerwane. Po pewnym czasie on sam poprosił, aby go zwolniono z tego obowiązku w związku z nadmiarem pracy zawodowej.

Przez dwa lata tworzenie kroniki w kole nie była kontynuowane.

W 1985 roku kolega Józef Ruchała zdeklarował się, że będzie kontynuował dalsze pisanie Kroniki Koła. Okres ten zbiegł się z rocznicą trzydziestolecia działalności Koła, którą postanowiono odbyć wyjątkowo uroczyście. Odprawiona została uroczysta Msza Święta za myśliwych z naszego Koła, a następnie odbyła się uroczysta akademia połączona z zabawą myśliwską.

Dodatkowo był to czas kiedy myśliwi z Koła Łowieckiego „Sokół” z Krynicy w obwodzie łowieckim nr 178 wyremontowali na hali Żegiestowskiej Kapliczkę p.w.

Św. Huberta, która została oficjalnie poświęcona w tym samym roku.

Kolega Józef Ruchała zawodowo zajmował stanowisko Kierownika Działu Technicznego Spółdzielni Mleczarskiej w Krynicy, a polował w Kole od 1969 roku.

W omawianym okresie kolega Ruchała podupadł na zdrowiu, przeszedł na zasiłek rentowy, miał więcej czasu, który mógł poświęcić dokumentowaniu działalności koła.

Równocześnie Zarząd Koła poprosił kolegę Henryka Fiołka, aby skopiował wykonaną przez siebie Kronikę za miniony okres i przekazał ją do archiwum Koła. 

Kolega Ruchała swą Kronikę tworzył bardzo starannie. Chronologicznie opisywał działalność Koła, dobre i mniej dobre jego okresy, oraz wydarzenia jakie w nim zachodziły. Uwieczniał przebieg polowań, wszystkie sytuacje jakie wydarzały się w trakcie ich trwania, mioty i inne ciekawostki. Jeżeli z różnych względów nie mógł uczestniczyć w polowaniu to jego przebieg opisywał z opowiadań kolegów. Podobnie jak u poprzednika w jego Kronice również można było znaleźć opisy nietrafionych strzałów do zwierzyny, kawały opowiadane przez kolegów, oraz żarty i psikusy jakie myśliwi sobie nawzajem robili. Dokumentował również inne ważne dla Koła i jego członków okresy, zabawy, spotkania towarzyskie, ale także opisywał sprawy poważne, czasem i tragiczne jakie wydarzały się w Kole.

Prowadzona przez Kolegę Józefa Kronika ozdabiana była ponadto dostarczanymi przez innych kolegów zdjęciami z okresów bieżących jak i wcześniejszych oraz innymi dokumentami i pamiątkami Koła. Na każdej stronie Kroniki był umieszczony przez niego odręcznie malowany jakiś motyw myśliwski lub przyrodniczy.

Przez okres dwudziestu lat tworzenia przez kolegę Józefa Ruchałę Kroniki Koła Łowieckiego „Sokół” zostały zapełnione w ten sposób dwa tomy albumów.

Kronika Koła była bardzo piękna, starannie wykonana, pełna humoru, zawierała zebraną wielką wiedzę o Kole i jej członkach.

Kronika wielokrotnie była prezentowana i wystawiana na wszystkich uroczystościach Koła oraz innych uroczystościach PZŁ które w tym okresie  się odbywały.

 

W nocy z 30 na 31 stycznia 2005 roku wydarzyła się tragedia.

W zlokalizowanym w bliskiej odległości od domu mieszkalnego Rodziny Ruchałów,  rurociągu gazowego doszło do jego rozszczelnienia. Wydobywający z rurociągu gaz pod powierzchnią terenu przedostał się do budynku, w którym o godz 23.35  nastąpił wybuch.

W tym okresie w jednej części budynku spali właściciele budynku, kolega Józef Ruchała z żoną Aleksandrą. W drugiej części budynku przebywały wnuki Józefa i Aleksandry, a dzieci syna Jarosława, 17 - letni Remigiusz i 15 - letnia Marysia.

Syn Jarosław wraz z żoną Lucyną byli w tym czasie poza domem, w pracy na nocnej zmianie.

Na wskutek wybuchu z pomieszczeń wypadły okna i drzwi oraz doszło do podrzucenia wnętrza budynku, który następnie się zapadł i zaczął płonąć.

Remigiusz, wnuk Państwa Ruchałów wydostał się z przywalającej go po wybuchu wersalki, wspiął się po resztkach klatki schodowej na piętro do pokoju siostry, którą wyniósł na zewnątrz budynku. Następnie ponownie wbiegł do płonącego już budynku w celu ratowania z pożaru dziadków. Poruszając się w dymie i ogniu pośród rumowiska natrafił na leżącego na podłodze dziadka Józefa, którego wyniósł na swoich barkach na zewnątrz domu. Nadbiegający na ratunek sąsiedzi na siłę zatrzymali Remigiusza, który ponownie próbował wejść do wnętrza na ratunek babci Aleksandry, gdyż w tym momencie zaczęły walić się ściany wewnętrzne domu.

Próby dojścia do Pani Aleksandry Ruchałowej przez okna również się nie powiodły, gdyż ogień rozprzestrzenił się błyskawicznie. Pomimo podjęcia natychmiastowej akcji gaśniczej prowadzonej przez sąsiadów i wezwanej bardzo szybko Zawodowej Straży Pożarnej z Krynicy, Pani Aleksandra Ruchałowa zginęła w płonącym domu.

Kolega Józef Ruchała z poparzeniami II i III stopnia całego ciała znalazł się w krynickim szpitalu, a w dniu następnym został przewieziony helikopterem na Klinikę w Siemianowicach Śląskich.

Budynek spłonął doszczętnie, a wraz z nim wszystko co się w nim znajdowało, sprzęty, ubrania, broń i trofea myśliwskie gromadzone przez dwa pokolenia myśliwych Józefa – ojca i Jarosława – syna.

Wraz z budynkiem spłonęła również Kronika Koła Łowieckiego „Sokół” wraz z całą  pięćdziesięcioletnią dokumentacją działalności Koła, zdjęciami i innymi pamiątkami.

Spłonęła ponadto kronika pisana wcześniej przez kolegę Henryka Fiołka.

Z pożaru uratowany został tylko sztandar Koła, który w czasie wybuchu i pożaru był przechowywany w kempingu zlokalizowanym obok budynku mieszkalnego.

Kemping  w miesiącach letnich był wykorzystywany jako świetlica Koła. Natomiast spłonęło zwieńczenie drzewca sztandaru, które było przechowywane w domu.

Stan zdrowia kolegi Józefa Ruchały był bardzo ciężki i niestety w wyniku dotkliwych poparzeń nasz nieodżałowany kolega, myśliwy i kronikarz Koła odszedł do Krainy Wiecznych Łowów w dniu 24 lutego 2005r. 

Małżeństwo Aleksandra i Józef Ruchałowie, zostali pochowani na cmentarzu komunalnym w Krynicy Dolnej z pełnym ceremoniałem myśliwskim.

Strata była tak dotkliwa i wielka, że w Kole przez okres trzech lat nikt nawet nie śmiał wspomnieć o odtworzeniu i pisaniu dalszej części kroniki.

Jednak czas leczy rany, decyzją Zarządu Koła postanowiono podjąć próbę odtworzenia zniszczonych Kronik Koła. Nie jest to jednak sprawa prosta, bo większość najcenniejszych dokumentów została zniszczona bezpowrotnie.

Aby w przyszłości zapobiec zaistnieniu podobnej sytuacji, postanowiono Kronikę  tworzyć w trzech egzemplarzach, które przechowywać się będzie w różnych  miejscach.

Zapadła równocześnie decyzja, aby stworzyć stronę internetową Koła, która będzie na bieżąco prowadzona, uzupełniana i dostępna dla wszystkich członków Koła.

Co niniejszym czynimy!

kol, Henryk Fiołek