*1927 - †1986

Urodzony 28 listopada 1927 roku w Laskowej, powiat limanowski, zmarły 27 grudnia 1986 roku w Krynicy. Pochodził z wielodzietnej rodziny. Wychowywał się w latach trudnych bytowo, jego czas młodości to okres wojenny. Dorastając ukończył zaledwie cztery klasy szkoły powszechnej. Jego ojciec pracował w Rafinerii Sowliny i również on jako młody chłopak tam podjął swą pierwszą przy ojcu pracę. Przez pewien okres pracował również w Przetwórni Owoców w Tymbarku.
W 1948 roku rodzina Wietechów przeprowadziła się do Krynicy. Ferdynand podejmuje pracę w tartaku, przerwaną powołaniem do wojska, które odsłużył w okresie trzech lat w Warszawie. Po powrocie  z wojska podejmuje pracę w Państwowym Ośrodku Maszynowym w Krynicy i jest to jego czas zdobywania doświadczeń zawodowych i uzupełniania wykształcenia. Kończy szkołę wieczorową, odbywa wiele kursów, a pracując i ucząc się zdobywa kwalifikacje mechaniczne, elektryczne i diagnostyczne.
W latach 1977 – 1986 prowadzi prywatny warsztat samochodowy. W swym zawodowym życiu cieszył się dobrą opinią i uznaniem, był przyjacielem wielu ludzi, sam będąc również życzliwym, szanowanym i poważanym. W rodzinie był dobrym i czułym mężem oraz opiekuńczym ojcem, wychował trójkę dzieci. Żyłkę myśliwską wyniósł z domu rodzinnego, gdyż jego ojciec w okresie międzywojennym parał się łowiectwem. Wspólne rozmowy i opowiadania łowieckie w gronie rodzinnym spowodowały, iż na początku lat siedemdziesiątych wstąpił w szeregi myśliwych.
Był członkiem Koła łowieckiego „Sokół” w latach 1973 – 1986. Nie szczędził sił, czasu ani pieniędzy na to by zadbać o zwierzynę, szczególnie w zimowym dokarmianiu. Wyznawał zasadę „aby coś otrzymać, trzeba wcześniej coś z siebie dać”, był bardzo etycznym myśliwym. Cieszył się sukcesami łowieckimi, zdobywając cenne trofea, między innymi brązowy medal za oręż dzika w 1976 roku, oraz srebrny medal za rysia z 1978 roku. Uczestniczył w wielu zawodach strzeleckich zajmując w nich czołowe miejsca. Zawsze twierdził, że w lesie odpoczywa, nabiera sił zdrowotnych od dalszego życia i pracy. Niestety organizmu nie da się oszukać, zmęczone życiem i ciężką pracą od najmłodszych lat serce nie wytrzymało. Jego zbyt wczesne odejście pozostawiło wiele bólu i niedokończonych planów, ale również dobroci i wspomnień.

Kolega Ferdynand Wietecha, lata 80 - te. Kolega Wietecha, pierwszy z prawej, jeszcze jako stażysta, rok 1972. Ze strzelonymi wilkami, Kolega Ferdynand Wietecha z lewej strony.