Tradycje Łowieckie w Naszym Kole

 

Tradycje i zwyczaje myśliwskie - rzecz święta

 

 Tradycja - rzecz święta. To nasze korzenie, szacunek dla przodków i ich dokonań, kopalnia historycznej wiedzy i świadectwo kulturowej wrażliwości. Pielęgnowanie wytworzonych przez wieki obrzędów, tradycji, obyczajów i zwyczajów łowieckich to dowód, że polowanie - tysiąc lat temu i dziś - to więcej, niż zdobywanie mięsa i skór. Więcej, niż sposób ochrony przyrody, czy miła forma relaksu.

 

Ślubowanie - to pierwsza tradycyjna ceremonia, w której uczestniczy myśliwy po uzyskaniu członkostwa Polskiego Związku Łowieckiego. Akt ślubowania myśliwskiego można rozpatrywać na dwóch płaszczyznach : obrzędu myśliwskiego i formalnego obowiązku. Skupmy się na sferze obrzędowej.

Chrzest myśliwski - to jeden z najstarszych obrzędów łowieckich. Ceremonia ta oznacza przyjęcie młodego myśliwego do grona prawdziwych łowców - następuje po upolowaniu przez myśliwego pierwszej zwierzyny. Początkowo myśliwy "chrzczony był" tylko raz w życiu, istotnie po ubiciu pierwszego w swej karierze zwierza. Obecnie ceremoniał ten stosuje się wielokrotnie, po strzeleniu przez myśliwego pierwszego okazu każdego gatunku zwierzyny.

 

       Pasowanie myśliwskie - to obrzęd kwitujący strzelenie przez myśliwego pierwszej w jego łowieckiej karierze sztuki zwierzyny grubej. Technicznie przypomina chrzest myśliwski. Jest to jednak uroczystość wyższej rangi, bardziej nobilitująca.
Pasowanie myśliwskie już nawet swoją nazwą sugeruje rycerski rodowód obrzędu. Zwyczaj ten istotnie wywodzi się z obyczajowości rycerskiej i potwierdza ogólny sąd, iż sprawność na łowach, pasja myśliwska i przestrzeganie na polowaniu określonych wzorców zachowania były już w czasach średniowiecznych elementem kanonu rycerskiego. Obrzęd sam w sobie przypomina pasowanie rycerskie, czyli włączenie szlachetnie urodzonego młodego mężczyzny do kasty rycerzy.

 

Człowiek, istota pozbawiona kłów, pazurów i ciepłego futra - nie jest przez naturę najlepiej wyposażony do walki o przetrwanie. Od pradziejów środkiem zaradczym na tę niedoskonałość jest powierzanie swego losu siłom nadprzyrodzonym. Łowiectwo jest jedną z najstarszych form działalności człowieka. W pradziejach szczęście łowieckie decydowało o przeżyciu. Można postawić tezę, iż pierwsi "pozaziemscy opiekunowie", patroni myśliwych pojawili się w momencie, w którym nasz przodek wymyślił maczugę.

        Polowanie wigilijne - to jedna z najstarszych i najmilszych tradycji polskiego łowiectwa. Patrząc jednak na rodowód tych świątecznych łowów trzeba pamiętać, że tradycja polowania wigilijnego jest znacznie starsza od tradycji wigilii Bożego Narodzenia. Mówiąc wprost - polowanie, określane obecnie mianem wigilijnego, ze świętami Bożego Narodzenia ma niewiele wspólnego.

 

       Polowanie noworoczne - to obyczaj nowy. Jego rodowód sięga przełomu XIX i XX wieku. Słychać w nim echa tradycyjnego, prastarego polowania wigilijnego. W drugiej połowie XX wieku w niektórych kołach łowieckich istotnie zastępowało polowanie wigilijne.

      Terminy łowieckie "ostatni kęs", "pieczęć" i "złom" - celowo umieszczone są w jednym rozdziale. Obyczaje te występują wspólnie. Razem tworzą jeden myśliwski obrzęd, nazywany złomem.
Słowo "złom" w terminologii łowieckiej ma kilka znaczeń. W tym konkretnym przypadku chodzi o wyróżnienie, którym honorowany jest myśliwy w trakcie udanego polowania na grubego zwierza, oraz o ściśle z nim powiązany obyczaj składania hołdu strzelonej zwierzynie.

Pokot - nazywany też rozkładem, to system układania ubitej zwierzyny po zakończeniu polowania. Zwyczaj bardzo stary. Spełnia dwie funkcje : informacyjną i - można rzec - mistyczną. Ułożenie zwierzyny w rzędy, z wyraźnym oddzieleniem gatunków, płci, pozwala łatwo określić ilość strzelonego zwierza. To szybka, wizualna informacja o wynikach polowania. Ułożenie pokotu to również rodzaj hołdu, oddawanego zwierzynie, zdobytej w trakcie łowów.

 

    Nadawanie honorowego tytułu króla polowania - to w łowiectwie obyczaj bardzo stary. Pozostałość po zamierzchłych czasach, kiedy to łowcy, który pierwszy ugodził grubego zwierza - a uśmiercenie tura, czy żubra, wymagało nie jednego ciosu - przypadał przywilej podziału tuszy między współziomków. Był to wówczas nie tylko honor, ale i spory zakres władzy. Dziś obyczaj ten to jedynie uhonorowanie tego, spośród uczestników zbiorowego polowania, któremu na łowach dopisało największe szczęście.

 

       Sygnalistyka łowiecka - jest tak stara, jak zbiorowe polowanie. Narodziła się kilkadziesiąt tysięcy lat temu, w epoce kamiennej. Stworzyła ją praktyczna konieczność porozumiewania się. Niedoskonałość broni powodowała, że na dużego i niebezpiecznego zwierza można było polować jedynie dużą grupą łowców. Początek sygnalistyki łowieckiej to właśnie konieczność komunikowania się między sobą poszczególnych uczestników łowów, czy też całych ich grup.

     Złomy informacyjne - nazywane też odłomami informacyjnymi, to system umownych znaków, jakie pozostawia myśliwy, lub przewodnik psa, w trakcie poszukiwania postrzałka, czyli rannej zwierzyny. W praktyce - są to małe gałęzie, ułożone na ziemi, lub wbite w ziemię. Układanie znaków informacyjnych na trasie ucieczki postrzałka, zwane złomowaniem kniei, oznacza drogę uchodzenia rannego zwierza i zwiększa szanse na jego podniesienie, czyli odszukanie. Zdarza się, że poszukiwania z jakichś powodów trzeba przerwać - np. zmierzch, konieczność zorganizowania pomocników poszukiwań, wyjazd po psa itp. Po wznowieniu poszukiwań dochodzenie postrzałka rozpoczynamy, dzięki odpowiedniemu oznakowaniu trasy, dokładnie w miejscu, w którym je przerwaliśmy. Złomowanie kniei zmniejsza przy tym trudności poszukiwawcze, wynikające z zamazania śladów i tropów przez deszcz czy rosę.

 

       Myśliwi, jak większość grup wykonujących jakieś ściśle określone zajęcie - w tym przypadku polowanie - posługują się własną mową. Z naukowego punktu widzenia nie jest język, lecz raczej gwara środowiskowa.
Jakie były jej początki ? Można przypuszczać, że tysiące lat temu, kiedy polowanie było zwyczajną, powszechną i ogólnie dostępną częścią życia, język łowiecki jako taki nie istniał.

       Zabobony, przesądy i łowieckie wróżby - to obszerna część myśliwskiej obyczajowości. Omówienie wszystkich, wyjaśnienie przyczyn i dowiedzenie skutków, czy choćby wymienienie ich z nazwy przekracza ramy tej broszury. Oto kilka elementarnych prawd łowieckich, które przyjąć trzeba jak dogmat.

 

     Kult trofeów myśliwskich - to zjawisko bardzo stare. Myśliwi w pradziejach przypisywali trofeom rolę mistyczną. Do dziś ta miara postrzegania niejadalnych zdobyczy łowieckich, ale świadczących o potędze i pięknie zwierza, zachowała się w kulturach pierwotnych - u niektórych plemion Indian południowoamerykańskich. U naszych przodków urożenie tura, czy naszyjnik z niedźwiedzich pazurów, miały bronić ich zdobywcę przed niebezpieczeństwami, oddając mu jak gdyby część odwagi i siły pokonanego zwierza. Chroniły także pierwotnego łowcę przed atakiem innych przedstawicieli tego gatunku. Z czasem wygasła rola trofeum jako obiektu o mocy nadprzyrodzonej. Pozostała natomiast jego kolejna funkcja- świadectwo myśliwskiej sprawności zdobywcy trofeum. Zdobycie rogów tura, kłów i pazurów niedźwiedzia, czy oręża wyjątkowo grubego dzika doskonale potwierdzało odwagę, sprawność i myśliwskie umiejętności łowcy. W epoce broni palnej, w okresie, gdy polowanie było już zajęciem mniej niebezpiecznym, trofeum było jedynie pamiątką łowieckich przeżyć oraz świadczyło o jakości zwierzyny w danym regionie. Wraz z rozwojem nauk przyrodniczych trofeum zaczęło spełniać kolejne zadanie : stało się obiektem badań, których wyniki - wraz z innymi danymi - oferują w miarę dokładne informacje o konkretnym osobniku, zaś w szerszym zakresie o konkretnej populacji.